Zima. Czas, który nie jest dla mnie. Nie lubię zimna. Rozpoczęłam co prawda hartowanie na śniegu, jednak zimy raczej nie polubię. Paradoks. Instruktor narciarstwa, przewodnik górski, nie lubiący zimy. Zima jest i będzie. Piękna. Na zdjęciach. Muszę się z nią zmierzyć. Rękawiczki na moje zmarznięte łapki. Jedne, z prawdziwej wełny zrobiła mi już mama. Drugie dostałam. Kiedyś moi klienci zrobili spore zakupy na straganie i Pani wyłożyła przede mną kilka par rękawiczek "Proszę sobie jedne wybrać, to dla pani". No i się stało. Jednak rękawiczki po kilku razach srały się zimne. Wypełnienie było słabe. Gromadziłam puch gęsi. Pisałam o tym Tutaj . Dzisiaj zabrałam się za skubanie pierza i uzupełnienie wypełnienia rękawic. Skubanie pierza to czasochłonne zajęcie. Wyobrażenie, a realizacja, bardzo się rozjechały. Ale udało się wszystko ogarnąć, nawet fruwający po całym pokoju puch. Po prawej rękawica po wypełnieniu. Testowałam wersję z ...
Czasami zdarza się, że w swojej pracy przewodnickiej, czy narciarskiej, ludzie nagradzają mnie czymś extra. Najczęściej są to miody, czy lokalne sery, czy domowe nalewki. Od taki dodatek. Miło mi się robi w takich momentach. Ostatnio ludzie mnie zaskoczyli. Ktoś tam w grupie był ze Świdnicy. No i dostałam świdnicki majonez i ładną torbę z zabytkami tego miasta. Prócz tego dostałam aż kilogramową kawę, fajną czapkę i skarpety z kaszmiru. I mega ciepły szal, o który walczą moje córki. No rewelacja. To takie extra coś, za przykładanie się do wykonywanej pracy.