Przejdź do głównej zawartości

Czosnek - oszczędzamy 340 zł

Każdego roku w ogrodzie sądzę czosnek. Najlepiej robić to w listopadzie, czy grudniu. Jeśli ktoś przegapił ten czas, może posadzić czosnek wiosną, jednak dłużej poczeka na jego zbiór, a główki nie będą rąk dorodne. Obecnie z powodu dużej ilości sadzonek, zostawiam niewykonane 20 dużych główek (ważne aby były duże, bo otrzymamy w następnym roku duże główki) które rozsadzam na pojedyncze ząbki gdy zaczną kiełkować. Otrzymuje w ten sposób około 170-180 kolejnych główek czosnku. I znów 20 z nich zostawiam w ziemi. I tak w kółko.




Dzisiaj zebrałam większą ilość. Zaplotłam w warkocze 30 sztuk, jako zapas na zimę. 
Sprawdziłam cenę sklepową czosnku. Najtańsza to 2 złote, ale niektóre sięgają 3 złotych. Dorzucam zdjęcie poniżej. 

Moja rodzina uwielbia czosnek, czy to w twarogu, czy w sosach, zupach, czy nawet w okresie przeziębień z syropem z cebuli, czy bezpośrednio na kanapkę.

Takich warkoczy będę miała jeszcze dwa. Czyli łącznie jakieś 60 sztuk. Co się dzieje z pozostałą ilością? Zużywam go bezpośrednio do marynowania mięsa przez jego zamrożeniem i kiedy miesięcy rozmraża przechodzi jego smakiem, a ja już nie muszę martwić się zakupem przypraw i warzyw w okresie, zimowym, gdy są one drogie. Zużywam go także do gotowania zapasu rosołu i weków. Oszczędzam tym sposobem czas, a także energię elektryczną, bo mam wszystko przygotowane. W zimie, kiedy dzień jest krótki, nie muszę przesiadywać w kuchni.
Oszczędzam prąd, ponieważ latem nie muszę uruchamiać okapu, aby w domu nie tworzyła się wilgoć. Wystarczy wentylacja grawitacyjna i otwarte okna. Poza tym mogę gotować w ciągu dnia, kiedy świeci słońce, korzystając z energii otrzymywanej z paneli fotowoltaicznych. Zimą nie mogę z tego skorzystać.

Ostatecznie przeliczyłam czosnek jako 150 sztuk po 2 złote, co daje mi 300 złotych oszczędności. Pozostałe sztuki idące do ziemi, to też jakieś 40 zł oszczędności (gdybym chciała kupić czosnek na rozsady, musiałabym go kupić)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cash on trush

 Znowu śmieci, które trzeba ogarnąć. Nie moje, a najemców. No ale, co my tu mamy, chciałam skupić się tylko na butelkach z ceramicznym korkiem. Toż to istny skarb. Wycenione na dole. Gdybym chciała kupić taki zestaw 50 zł nie moje. A butelek mam już prawie 100. To znaczy że prawie 500 zł wyjęłam z kosza na śmieci. Od taka sytuacja.  No i największe zaskoczenie. Sprawdziliśmy cenę takiego piwka. Jezu Chryste 20 zł. Ludziom naprawdę się powodzi. I dobrze, ale pojawia się ważne pytanie. DLACZEGO te butelki są bezzwrotne?  Oczywiście, dla mnie to dar, bo nie muszę kupować, a są dla mnie bardzo przydatne, przy tak dużym tworzeniu zapasów zimowych. 

Zdolny mąż

 Samozaparcie, praca, zaangażowanie, wsparcie ścisłego umysłu żony, dla humanistycznego męża i mamy zrobiony ganek.  Dokumentowanie takich historii, to piękna pamiątka do albumu rodzinnego. Historia nauki, cierpliwości, ciężkiej pracy, dla potomnych.  Podobnie i my mamy fotografie nieżyjącego już teścia, w trakcie budowy domu rodzinnego męża. To kawał historii, wyrzeczeń i piękna człowieka. 

Puch gęsi

 Gąski są zwierzętami wyjątkowo inteligentnymi. Co ciekawe, podnoszą alarm, kiedy kogoś widzą, w przeciwieństwie do naszego psa, który szczeka dla zasady.  Gęsi prócz jajek i mięsa, dają pierze, ale najbardziej wartościowy jest puch, który jest puszystą częścią pióra. Osobiście nie praktykuje podskubywania gęsi. Psychika nie pozwoli. One same mi ofiarowują swoje pióra. Lubią przechodzić przez krzaki malin. Tam gubią najwięcej upierzenia, ale tracą je także w trakcie porannej gimnastyki, kiedy to biegają po ogrodzie, wymachując skrzydłami.  Ja robię sobie dłuższy spacer z koszyczkiem.  Teraz pytanie, po co mi puch?  Po ciepło, którego zimą mi brakuje. Będzie na wsad do rękawic narciarskich.  Warto przypomnieć, że nasi przodkowie, w swoich poduszkach, kołdrach, kurtkach mieli tylko i wyłącznie taki wsyp. Jest naturalny.