Temperatura spadła już wieczorem do minus 1 stopnia. Rano było minus 3 stopnie.
Szklarnia zamarzła z zewnątrz. Wewnątrz miałam sporo włókniny, ale mimo wszystko obawiałam się, że pomidory przemarzną. Aby uratować sytuację, wstawiłam do szklarni między krzaczki pomidorów wkłady że zniczy, które niedopalone zabieram z cmentarza. A już mam znajomych, którzy takie niedopalone mi dają. Jaki mam efekt?
Na ściankach w tle widać oszronienie
Udało się. Pomidory dały radę 💪.
Dzięki wysiłkowi, będę mogła czekać na kolejne porcje pomidorów. W szklarni mam przypuszczalnie około 70 kg pomidorów na krzakach.
Najbardziej jestem zadowolona z pomidorów bawole serce i malinowych. Mają duże rozmiary, sporo owoców i są smaczne.
Mój rekordzista ważył w tym roku 610 gram, co jak na warunki górskie i wysiew do ziemi jest super wynikiem.
Dlaczego mam tu zielonego pomidora?
Zawsze gdy zdarzy się rok późnego kiełkowania i co za tym idzie, dojrzewania, to, gdy tylko pomidor zaczyna mieć pierwsze lekkie plamki czerwieni, zrywam go i kładę na słońcu. W ciągu 3, 4 dni dojrzewa, a sam krzaczek zostaje odciążony dokarmianiem tej sztuki, co przyspiesza dojrzewanie pozostałych.
Pogoda w najbliższym czasie ma być korzystna, więc walka 3 noce z ogrzaniem szklarni miała sens
Reszta swobodnie podejmie walkę o dojrzewanie, a przed samą zimą zbiorę pozostałe i będą w chłodnym pomieszczeniu długo. Myślę, że w tym roku mam szanse wyżywić się swoimi pomidorami do ferii zimowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz