Kiedy niebo jest czyste, mimo jesieni wciąż mamy bardzo ładną produkcję prądu. Rok do roku jest niemal taką sama. Zapewnia nam całkowicie darmowe ogrzewanie oraz ok 2200 do 2300 kWh na rok, do zużycia.
Aby udało się nie mieć dopłaty do prądu (płacić jedynie za przesył ok. 600 zł na rok), a żyć z tego, co już zainwestowaliśmy, planuję zużywanie prądu, aby było sensowne. Jeśli zaplanuje największe zużycie prądu na czas, kiedy słońce mocno świeci na panele, to mam dla siebie 100 procent tej energii. Jeśli natomiast stwierdzę, że mam to gdzieś. Stracę 20 procent tej energii i będę musiała ją odkupić od elektrowni, po coraz wyższej cenie. Oczywiście nie da się w 100 procentach tak działać, bo więcej prądu potrzebnych jest wieczorem i w nocy, ale można sporo zaoszczędzić, robiąc przemyślane działania
Dlatego nie włączam zmywarki ani pralki na noc. Czekam na słońce.
Kiedy wiem, że dzień będzie słoneczny, wtedy włączam piekarnik. Wtedy piekę mięsa, ciasta.
Dzisiaj na obiad kaczka, która, aby była soczysta i krucha, wymaga 3h pieczenia. Najpierw w wysokiej temperaturze, potem w niższej. Kiedy ją wyjmę, temperatura będzie idealna, by wsadzić do piekarnika drożdżówki. Tak by pięć w ciągu, a nie płacić za nagrzanie się piekarnika.
Podobnie z prasowaniem. Lepiej dla mnie prasować w dzień, większą ilość, chociaż raczej staram się porządnie wytrzepać ubranie i równo rozwiesić.
Komentarze