Wciąż kupuje mało jedzenia.

 Lato daje nam to, co możemy zamknąć w słoikach, w postaci dżemów, konfitur lub wysuszyć, bądź mrozić.

Moja mama mawiała "Żelazo kuje się, gdy jest gorące, zimnego kuc się nie da". Oznaczało to, że musimy daną czynność robić teraz. A mówiąc o jedzeniu, trzeba ogarniać ci się da, kiedy to rośnie. Odkładanie to na później, to rezygnowanie, bo odłożyć tego się nie da.

Świeże pomidory się już skończyły, ale mieliśmy ich tyle, że zwyczajnie nam się przyjadły. Teraz czas na zupy że słoików. Mamy dużo kiszonek, które dodajemy do posiłków.

Dzisiaj rano mieliśmy już 8 jajek. Szybka myśl. Jajecznica na rydzach. W lutym. Rydze zbierane latem i jesienią smażyłam na maśle z solą i pakowałam do małych pojemników. Następnie mroziłam. Dzięki temu dzisiaj wyjęłam porcję. 


W tle topiący się już śnieg, a na jajecznicy siedzą cebulka. Zebrana latem, pokrojona i zamrożona.



To niby małe kwoty. Spójrzmy

Ale mam zapasy na całą zimę, nie tylko cebuli dymki, ale i szczypiorku, selera liściowego, rzeżuchy, czy lubczyku. To już większa kwota zaoszczędzona. Najważniejsza jednak jest jakość. Bez sztucznych nawozów, chemii, rosnące w słońcu lata.

Mięsa także nie kupujemy. W zamrażarkach (jedną opróżniłam, zostało 1,5) mam mięso zamarynowane do pieczenia, bądź do smażenia, a w słoikach już gotowe do podgrzania lub zjedzenia jako konserwa.
Wczoraj wyciągnęliśmy gęś 
Zawsze opisuję co wkładam do zamrażarki i kiedy zostało do niej wsadzone.


Na talerzu własną gąska, własne buraczki. Jedynie ziemniaki są kupione z innego gospodarstwa, bo już się skończyły.

Dzisiaj na obiad będą pierogi z gęsiną. Z obranej nadwyżki mięsa, z wczorajszego pieczenia. 
To tylko kilka przykładów, jednak jedno jest pewne. Oszczędności na zakupie jedzenia, które mamy teraz, są wynikiem przemyślanych działań latem, do których Was zachęcam.

 




Komentarze