środa, 30 listopada 2022

Baranina

 Nasi znajomi (Ania i Józek) mieli trzy barany, które służyły jako ekologiczne kosiarki. My podzieliliśmy się z Nimi naszymi ekologicznymi kosiarkami - kaczką, królikami i gęsią (te dwa ostatnie w postaci pasztetu).



Baranina. Właściwe młodziutki baranek wymagał sporo pracy. 

Najpierw usuwamy cały łój. Łój barani niszczy smak baraniny! Jest to praca długa i wymagająca, ale bardzo istotna.


Mięso w miarę możliwości oczyszczamy także z błon. 
Mięso kroimy i marynujemy.
Jak marynujemy? 
Podstawową przyprawą dla baraniny jest czosnek. 
Ponadto oczywiście sól, oliwa z oliwek, zioła prowansalskie (w jednej z misek), miętę (w drugiej), papryka słodka i wędzona (według uznania). Takie zaprawione zestawy mogą stać w lodówce 2-3 dni.  
Potem przystępujemy do dalszych działań.
Mięso z karczku i łopatki zmieliłam. Część poszła na kotlety mielone, a drugą zamroziłam.  Taka porcja świetnie nadaje się na kotlety mielone, lasagne, czy spagetti.

Znaczną część postanowiłam wsadzić w słoiki i w formie gulaszu tyndalizować.

Natomiast combry i części pieczeniowe upiekłam. Zapakuję je próżniowo i zamrożę. Będę mieć kilka gotowych obiadów.
Podobnie z szaszłykami, do których dałam ostatnie papryki z naszej szklarni.
Aby zaoszczędzić oczywiście pieczenie i tyndalizacja odbywała się z pomocą naszej westfalki.
No i partia gotowa do pakowania. Mięso wyszło fantastycznie!

Lubię mrozić przyprawione mięsa, bo w czasie rozmrażania, zyskuje ono dodatkowy aromat. 
Natomiast decyzja o gotowym upieczonym, pozwala na spokój umysłu, gdy coś trudnego się przytrafi. Po prostu zawsze można gotowy obiad wyjąć i odgrzać. 
Dania tyndalizowane są dobre zarówno na obiad, jak i na kanapkę. Istotne jest to, że te dania mogą przetrwać poza zamrażarką.

Smacznego!












sobota, 26 listopada 2022

Czy cerowanie jest niemodne?

 Moja mama mówiła, że ubranie może być połatane, ale ma być czyste. I ten nawyk idzie ze mną przez całe życie. 

Poznałam kiedyś Panią Jadzie, które cerowała skarpety po swoim synu i wieszała na kontenerze. Mówiła, że te skarpety są zabierane przez bezdomnych. A tak łatwo byłoby wyrzucić.

Pamiętam też poniższy wierszyk, który opowiadała mi pewna starsza Pani, która była częstym gościem w naszym domu. Pani Januszewska. Moja pierwsza nauczycielka szycia i haftu.


Stanisław Jachowicz

Zaradź złemu zawczasu


"Zaszyj dziurkę, póki mała"-

mama Zosię przestrzegała.

Ale Zosia niezbyt skora,

odwlekała do wieczora.

Z dziurki dziura się zrobiła.

A choć Zosia i zaszyła,

popsuła się suknia cała.

Źle, że matki nie słuchała.


Ile uratowanych spodni, dziecięcych ubranek, skarpet, kurtek, rękawiczek, koszulek, serwetek, poszew i poszewek, przescieradeł i sama nie wiem czego. Wystarczy chcieć. Znaleźć pomysł w internecie na sposób zacerowania. Jest ich mnóstwo od zwykłego zszycia, przez różne wzorki, aż po naszycie czy nawet naprasowanie łaty. 

Czasem ciężko dostać nić w odpowiednim kolorze, albo bez sensu jechać ją kupić, gdy potrzebujemy jej 50 cm. Wtedy trzeba kombinować, aby szyć tak, żeby nici widać nie było. 

Dzisiaj miałam dzień przy igłę i nitce. 





W przypadku rękawiczek niestety wszystkie nici zbyt odbijały, ale rękawiczki uratowane. 30-50 zł zaoszczędzone, bo nie trzeba kupić nowych 

Po praniu pojawiła się dziura w spodniach, może coś je zahaczyło 

Pęknięcie uratowane, szczególnie, że powstało w niewidocznym miejscu.
Znów uratowane spodnie, nie wymagają niepotrzebnych zakupów.

Tu rozpruł się szew w widocznym miejscu i trzeba się postarać.

Spodnie uratowane, 50 zł w kieszeni.



czwartek, 24 listopada 2022

Pierogi

 Pierogi towarzyszą mi od wczesnego dzieciństwa. W dużych ilościach robiła je moja mama. I robię je ja i moje dzieci.

Ciasto wykonuję z mąki, gorącej wody (to ważne, bo ciasto jest idealne, co ciężko osiągnąć, przy letniej czy chłodnej wodzie), jajka i 2 łyżek oleju (przyznam że łyżka smalcu gęsiego jest o niebo lepszą sprawą, a ciasto nabiera wyjątkowej delikatności)

Mąki daję około 500 g i w robocie kuchennym mieszam z jajkiem, następnie daję wodę - tyle ile ciasto zabierze i olej.. Nie umiem tego określić ilościowo, bo każda mąką jest inna, a i jajka różnej wielkości. Po prostu mieszam składniki tak, aby ciasto nie kleiło się po garnku, a nie było twarde, tylko puszyste. Lepiej więcej podsypywać mąką stolnicę, niż zrobić kamień. 

Ciasto wałkujemy na posypanej mąką stolnicy, ostatecznie blacie i wycinamy szklanką kółka. Trzeba uważać z dociskiem, aby szklanką nie pękła (zdarzyło się to mojej mamie, skończyło 8 szwami). Wybieramy skrawki i jeśli nie ma na nich dużo mąki, możemy zrobić z nich kolejne pierogi (jeśli będą mączne, wyjdą zbyt twarde). No i napełniamy kółeczko farszem i lepimy. Można ręcznie, a niektórzy mają do tego specjalne maszynki. 

Pierogi są smaczne, lekkie i można je mrozić. Stąd także nadają się na dania na już!


Mogą być robione na słodko z owocami, z mięsem zarówno gotowanym, jak i pieczonym (ważne żeby mięso było kleiste) oraz moje ulubione ukraińskie (ruskie).

Piegi z owocami, najczęściej napełniam małymi truskawkami, jagodami lub jabłkami. Czasem robię mieszankę jabłkowo jagodową. W moim przekonaniu pozostałe owoce nie nadają się do tego celu. Ale jeśli ktoś ma jakiś pomysł, chętnie przeczytam coś w komentarzu.






Pierogi z mięsem najczęściej robię z kaczki lub z gęsi. Zawsze po upieczeniu na tuszce zostaje sporo mięsa. Obieram je, dodaje nadziane wewnątrz tuszki jabłko, czasem jeszcze dla konsystencji trochę sosu (galarety) który pod mięsem się wytworzył następnie mielę. Wstawiam na pół godziny do lodówki, aby łatwiej było formować kulki i do dzieła.


Pierogi ruskie to ziemniaki i twaróg (wolę gdy jest starszy), najlepiej w proporcji około 2 do 1 (mniej twarogu), zeszklona delikatnie cebulka, majeranek, sól i pieprz. 

Robię też pierogi z kapustą i kapustą i grzybami. 

Mrożę pierogi na tackach i pakuje w woreczki strunowe. Ważne jest, aby opisać z czym są, bo kiedyś ugotowałam ruskie do barszczu czerwonego 😂.







Zupa potrzebna natychmiast

 Są takie dni, kiedy zwyczajnie nie mamy czasu, by coś ugotować. Coś ciepłego jest potrzebne natychmiast. Tak jest u mnie w ostatnich dniach. Od tego mam swoje wcześniej zrobione zapasy.

Gdy gotowaliśmy króliki na pasztet, wytworzył się rosół. On nie mógł się zmarnować. Na części zrobiłam zupę ziemniaczaną na następne 2 dni. Pozostałe 10 litrów zalałam gorące do wyparzonych słoików. Gdy zaciągnęły pokrywki, wstawiłam je do lodówki z napisaną datą. Taka pasteryzowane zupa może stać długo. kilka miesięcy. Po otwarciu słoika, zawsze zupę oceniam pod względem zapachowym i próbuje jej smaku. Jeszcze nie miałam sytuacji, aby zupa się zepsuła.

Wczoraj wyciągnęłam moj przecier pomidorowy paprykowym z ziołami prowansalskimi i rosół z królika.


Dwie zupy łączymy. Gotujemy i zabielany. Ewentualnie doprawiamy do smaku. W drugim garnku ugotowałam ususzony, robiony przeze mnie makaron.
Warto poświęcić jakiś dzień na zrobienie przetworów, by później móc z nich długo korzystać. Zrobienie zupy na obiad zajęło mi kwadrans.

Oczywiście tak można zabezpieczyć różne zupy, np ogórkową, czy kalafiorową. 
Jeśli chodzi o barszcz lepiej go zamrozić, ponieważ pasteryzacja zniszczy jego kolor.



środa, 23 listopada 2022

Mleko, sery, jogurt i inne.

 Przez lata nasi rodzice posiadali krowy. Mleko było zawsze. Podobnie wszystkie jego przetwory. Od pewnego czasu to się niestety zmieniło. 

Ale mleko jest dalej. Jak? W każdy piątek robimy wymianę. Z naszego domu wychodzi 10 dużych jaj, a przychodzi 5 litrów mleka. 

Mleko stoi sobie w ciepłej kuchni 2 dni. Następnie zbieram z niego śmietanę i ubijam w robocie kuchennym lub mikserem (dawniej ubijaliśmy w słoiku) i robię masło. Mam go zwykle 180-240 g. 125 g pakuje i mrożę, nadwyżkę zużywam na bieżąco. Mrożę 125, po to aby masło nie jełczało oraz mam gotową porcję masła na czas robienia miasta drożdżowego, bo dokładnie taka porcja jest mi potrzebna. Moje przepisy na inne ciasta również zawierają taka ilość masła lub ich wielokrotność. Ilość bierze swoje miejsce ze starych przepisów, kiedy to kostki masła były pakowane po 250g.

Masła w ogóle nie kupuję.

 




Oddziela mi się także maślanka, która dodawana jest do zup lub naleśników czy placków, albo robię z niej koktajl. Maślanki też nie kupuję.


Zsiadłe mleko wykorzystuje do jedzenia wraz z ziemniakami i sadzonymi jajami, lub z prażoną kaszą. To moje ulubione dania. 

Zsiadłe mleko w połączeniu ze świeżymi lub mrożonymi owocami daje świetny koktajl. Trzeba oczywiście wszystko ubić i dodać ewentualnie cukru lub miodu - jeśli owoce są kwaśne.

Niezużyte zsiadłe mleko ogrzewam i robię twaróg. Zużywam go na bieżąco. A nadwyżki pakuję próżniowo i mrożę. Mrożony twaróg zmienia nieco wygląd, ale po rozmrożeniu twaróg wraca do tego pierwotnego i nie zmienia smaku, więc warto. 

Zsiadłe mleko ogrzewamy bardzo delikatnie. Z mleka musi wyraźnie wytrącić się twaróg i serwatka, jednak nie może być zbyt gorące, gdyż ser będzie suchy.
Odcedzony ser musi odczekać swoje, aby cała możliwa serwatka się z niego wydostała. Po prostu czeka sobie na sitku lub powieszony w gazie kilka godzin, nawet całą noc. 
Serwatka ze względu na swój kwaskowy smak, jest bardzo dobrym dodatkiem do barszczu białego lub czerwonego lub żurku. Nadwyżki serwatki stanowią witaminowy napój dla naszych zwierząt.
Tu po wszystkim mamy piękny smaczny twaróg.

Twarogu także nie kupuję! 
Zawsze mam jakiś zapas zamrożonego. Wystarczy wieczorem wyjąć z zamrażarki, zamiast biec do sklepu, aby mieć coś na śniadanie.

Jogurt. Także jest łatwy do wykonania. Moim zdaniem najlepiej zakupić jednorazowo bakterie jogurtu L+. I postępować według wskazówek.

No i został jeszcze ser podpuszczkowy a'la oscypek (prawdziwy oscypek musi zawierać minimum 60 procent mleka owczego, ale tan krowi czy kozi nie ustępuje mu smakiem). Ten jest ulubionym serem moich bliskich. Podpuszczkę dodaje się do słodkiego (świeżego) mleka i czeka na jego ścięcie. Następnie mieszamy (kroimy nożem w garnku w średnią kostkę), całość podgrzewamy, odcedzamy, wyciskamy serwatkę, parzymy w temperaturze 70 stopni i otrzymujemy ser typu sałatkowego, jeśli mamy wędzarnie lub grilla możemy go uwędzić.

Wyparzony ser możemy już zużywać.

 
Wędzenie może odbywać się bardzo prymitywnie. Ruszt grupa zawsze musi być umyty i wyparzony. Na wędzenie nadaje się np. olcha, której mamy pod dostatkiem. Do wędzenia używamy drewna pozbawionego kory (kora wchłania wszystkie zanieczyszczenia)



Dla chcącego nic trudnego.



 Smacznego!

wtorek, 22 listopada 2022

Panele fotowoltaiczne

Panele fotowoltaiczne założyliśmy jeszcze korzystając ze starych warunków rocznego rozliczenia.

Kiedy zakładaliśmy je, mnóstwo osób pytało "kiedy ci się to zwróci". I to jest dosyć ciekawe. Dlaczego? Dlatego, że jak już wspominałam we wpisach wcześniejszych choćby tym ( https://jestem-eco.blogspot.com/2019/11/budowa-domu-systemem-gospodarczym.html?m=1 ), mamy zwyczaj odkładania pieniędzy, których nie poświęciliśmy na palenie papierosów. Dla przypomnienia. Obydwoje z mężem odkładamy po 10 zł dziennie, inni kupują papierosy i te pieniądze tracą, zdrowie też, a my odkładamy na inwestycje, tak, jakbyśmy je przetracili paląc. 10 zł dziennie od każdego z małżonków daje miesięcznie 600 zł, rocznie 7200 zł, w ciągu 3 lat 21600 zł. Nasze panele, po dotacji kosztowały 21000, czyli 3 lata niepalenia papierosów. To tak, jakbyśmy poprzez niepalenie otrzymali je za darmo. 

Teraz przeanalizujmy uzysk 1,5 roku. Otrzymaliśmy 9140 kWh. Licząc obecna cenę 1 kWh energii czyli 0,77 zł daje kwotę 7037,8 zł.

No i teraz pytanie - czy to się opłaca. Trzeba się zastanowić, czy jeśli przepalisz, czy roztrwonisz na głupoty 21 tys zł, będziesz w stanie w ciągu 1,5 roku mieć oszczędności w kwocie ponad 7000 zł. Albo, czy jeśli wsadzisz tą kwotę na konto bankowe? Jest szansa na 7 tys zł w skali roku? No właśnie. 
Teraz kolejne pytanie. Ogrzewam prądem. Ilość wyprodukowanej energii przewyższa tą potrzebną do ogrzania domu, a powstała nadwyżka częściowo zabezpiecza zwykle zużycie prądu. 
Powstaje pytanie dlaczego oszczędzam ogrzewanie skoro mam je za darmo. Oszczędzam aby zwiększyć ilość darmowych kWh na zużycie prądu w domu. Działa w nim choćby koncentrator tlenu zużywający 2700 kWh w skali roku. To dużo. 

Teraz kolejne pytanie, czy opłaca się odśnieżać panele fotowoltaiczne?
Jeśli nie są na dachu, zawsze! 
Panele na dachu stwarzają ryzyko w czasie odśnieżania. Zaoszczędzenie w skali roku np. 500 zł (zależy w jakim regionie ktoś mieszka), nie jest warte złamanej nogi, czy kręgosłupa, lub cięższych konsekwencji.
Jak to wygląda w praktyce? 


Tu widać słaby dzień. 18 listopada padał śnieg i ostatecznie przykrył panele około południa i te przestały produkować energię.
Kolejne zdjęcie przedstawia następny dzień.
Tutaj możemy zobaczyć, że przed 11 częściowo zostały odśnieżone panele, a uzyski są słabe. Dlaczego?
Dlatego, że nim spadł śnieg, padał deszcz, który zamarzł na panelach i związał się ze śniegiem. Czy zatem warto było odśnieżać panele dla tak małych uzysków. Tak i już tłumaczę dlaczego.
Tutaj mamy odpowiedź. Mimo minusowej temperatury, gdy zaświeci na chwilę słońce, czarny kolor paneli szybko topi śnieg, co widać na zdjęciu. Na kurniku wciąż pozostaje sporą warstwa śniegu. 
Dzięki zabiegowi, produkcja z paneli znów rusza. Efekt? 
Produkcja w kolejnych dniach ruszyła i nawet jeśli nie jest już w okresie zimowym jakaś wielka, to ta dzisiejsza, która osiągnie 10 kWh- mogę to przeliczyć np na trzy dni ogrzania wody użytkowej dla mojej rodziny. Ale można podejść do sprawy inaczej. Każda złotówka zaoszczędzona sprawia, że jesteśmy na plusie, a nie na minusie. Jeśli policzymy że dzisiaj zaoszczędziliśmy 7,7 zł i założymy, że w tym miesiącu osiągniemy np, 200 wyprodukowanych kWh, to jakbyśmy  dostali za darmo około 150 zł.












Pasztet domowy

 Bardzo lubimy wszelkie przetwory domowe. Pasztet, to ulubiony dodatek na kanapkę naszych dzieci. 

To ostatni wyrób. Pasztet pieczony zdążył zniknąć, nim zrobiłam zdjęcie. 
Pasztety pieczone są pakowane próżniowo i mrożone. Ten w słoikach poddaje tyndalizacji.


Robimy pasztety z mięsa królików i dodatku wątróbek i serc gęsi i pozostałego drobiu. Hodowane przez nas zwierzęta dostarczają mięsa, z którego robimy zapas pasztetu na cały rok. Mnożymy króliki w dwóch turach. I w dwóch turach wykonujemy pasztety. Wątróbki i serca zbieramy każdorazowo przy uboju drobiu i mrozimy. Potrzebę ilości wyciągamy, gdy zajdzie potrzeba.

Mięso dzielimy, gotujemy z warzywami.


Oczywiście, nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła tego na piecu. Mięso zmieściło się w 5 garnkach. Gotowanie tego na gazie jest dla mnie mało ekonomiczne, a przy okazji gotowania ogrzałam dom. I w szabaśniku upiekłam kaczkę na obiad.


Obieramy mięso z kości. Wątróbki parzymy. Dodajemy także parzony boczek. Wszystko mielimy. Przyprawiamy solą, pieprzem, majerankiem i gałką muszkatołową (całą gałkę trzemy).


Dodajemy także jajka i smalec gęsi, a jeśli nie mamy takiego, to dowolny inny. Aby zrobić pasztet smarowany, gotujemy 2-3 łyżki kaszy manny na wywarze, który powstał z gotowania mięsa i stopniowo dodajemy do gotowego pasztetu, samemu oceniając, jaki efekt chcemy osiągnąć.

Pasztet nakładamy do foremek lub słoików. Pasztet w foremkach piekłam także w szabaśniku. Pasztet w słoikach gotowałam w garnkach przez 3 dni po 1 godzinie - tzw tyndalizacja. W tym procesie trzeba pamiętać o podłożeniu pod słoiki ściereczki.




poniedziałek, 21 listopada 2022

Smalec domowej roboty

 Hodujemy gęsi, kaczki, kury, perliczki, indyki i króliki. Każde to zwierzę daje smalec. Taki smalec zużywam według ważnych dla mnie priorytetów. Smalec z gęsi Landes i Kubańskich to ten, który używam w czasie przeziębienia do smarowania pleców, klatki piersiowej, szyi czy stóp. Używam go także w czasie dużych mrozów do smarowania skóry twarzy i rąk. Tak w mojej miejscowości zabezpieczali się przed mrozem instruktorzy narciarstwa. 

Smalec indyczy, kaczki czy królika jest super do podsmażania mięsa. Wystarczy łyżka smalcu. Jego wydajność jest ogromna.

Smalec gęsi kołudzkich jest super do utopienia go z cebulką i ziołami. Używamy go na kanapki, ale czasem łyżeczka takiego smalcu ładuje zmieszana z ziemniakami. Uwielbiam ziemniaki okraszone w ten sposób z jajkiem i zsiadłym mlekiem. 



Smalce różnią się od siebie kolorem i konsystencją - np króliczy jest wyraźnie rzadszy.

Powyżej na zdjęciu od lewej smalec z gęsi Kołudzkiej, perliczki, indyka i ostatni z gęsi Landes. 


A jak utopić smalec?

Trzeba obrać tusze z wszystkich tłustych elementów. Jest też dużo smalcu na żołądkach (które też wspaniałe można przyrządzić). Można też tak jak w przypadku gęsi (która będzie gotowana), obrać ją ze skóry i i z niej także smalec utopić.

Tu mamy tłuszcz w tuszce królika.

Jeden królik miał niemal 400 g tłuszczu 

Tłuszcz płuczemy i dajemy na patelnię i ogrzewany na niewielkim ogniu. Gorący smalec cedzimy przez METALOWE sito lub przez gazę (plastikowe się stopi) do wyparzonych słoików i zakręcamy. Jeśli chcemy przechowywać taki smalec długotrwale, wtedy słoiki chowamy do zamrażarki.



Nie mam możliwości w nabierania wszystkich rodzajów w jednym czasie, aby móc je tu pokazać, gdyż te zużywane są na bieżąco np do wyrobu pasztetu, kiełbasy, czy do wykonywania potraw. 


piątek, 18 listopada 2022

Ostatnie zbiory z ogrodu i szklarni.

 To już ostatnie zbiory. Opad śniegu w tym roku mocno się opóźnił. Spacer w ogrodzie przyniósł jeszcze sporo owoców i warzyw. 

Ostatnie dynie 

Jeżyny, w tym roku udało mi się zebrać wszystko do ostatniego owoca.


Topinambur. Napiszę jeszcze o nim.
Ostatnie w tym roku miska malin. Niektóre krzaki dopiero zakwitły, niektóre mają pączki kwiatowe.
Owoce bzu czarnego. Pierwszy raz zebrałam odmianę późną. Zrobię z nich sok.
No i pomidory. Wystarczą do końca roku.

No i pomidorki koktajlowe żółte. Są fajne do szkoły i do sałatek