Przez lata nasi rodzice posiadali krowy. Mleko było zawsze. Podobnie wszystkie jego przetwory. Od pewnego czasu to się niestety zmieniło.
Ale mleko jest dalej. Jak? W każdy piątek robimy wymianę. Z naszego domu wychodzi 10 dużych jaj, a przychodzi 5 litrów mleka.
Mleko stoi sobie w ciepłej kuchni 2 dni. Następnie zbieram z niego śmietanę i ubijam w robocie kuchennym lub mikserem (dawniej ubijaliśmy w słoiku) i robię masło. Mam go zwykle 180-240 g. 125 g pakuje i mrożę, nadwyżkę zużywam na bieżąco. Mrożę 125, po to aby masło nie jełczało oraz mam gotową porcję masła na czas robienia miasta drożdżowego, bo dokładnie taka porcja jest mi potrzebna. Moje przepisy na inne ciasta również zawierają taka ilość masła lub ich wielokrotność. Ilość bierze swoje miejsce ze starych przepisów, kiedy to kostki masła były pakowane po 250g.
Masła w ogóle nie kupuję.
Oddziela mi się także maślanka, która dodawana jest do zup lub naleśników czy placków, albo robię z niej koktajl. Maślanki też nie kupuję.
Zsiadłe mleko wykorzystuje do jedzenia wraz z ziemniakami i sadzonymi jajami, lub z prażoną kaszą. To moje ulubione dania.
Zsiadłe mleko w połączeniu ze świeżymi lub mrożonymi owocami daje świetny koktajl. Trzeba oczywiście wszystko ubić i dodać ewentualnie cukru lub miodu - jeśli owoce są kwaśne.
Niezużyte zsiadłe mleko ogrzewam i robię twaróg. Zużywam go na bieżąco. A nadwyżki pakuję próżniowo i mrożę. Mrożony twaróg zmienia nieco wygląd, ale po rozmrożeniu twaróg wraca do tego pierwotnego i nie zmienia smaku, więc warto.
Zsiadłe mleko ogrzewamy bardzo delikatnie. Z mleka musi wyraźnie wytrącić się twaróg i serwatka, jednak nie może być zbyt gorące, gdyż ser będzie suchy.
Komentarze