piątek, 30 grudnia 2022

Horrendalne ceny jedzenia w szkole

 Jeszcze w czerwcu tego roku, za obiady w szkole, za jedno dziecko, miesięcznie płaciliśmy około 80 zł. Cena jednego obiadu wynosiła 4 zł. Dzieci korzystały z pakietu bezpłatnych dodatkowych zajęć, więc ta opcja była wygodna.

Od września cena jednego obiadu wzrosła do 7 zł za sztukę. To już daje kwotę około 140 zł za dziecko miesięcznie, za dwoje około 280zł.

Widzę, że na stronie szkoły pojawiła się nowa propozycja cen obiadów. Wzrost do niemal 15 zł za obiad. Dawałoby to miesięcznie prawie 600 zł za obiady w szkole za dwoje dzieci.

To wycinek informacji ze strony szkoły. 
Ciężko w to uwierzyć. Ale realia są, jakie są. 

Nie byłabym sobą, gdybym nie podjęła się analizy ile rzeczywiście kosztuje wyżywienie w zakresie obiadu, w domu, nie dla dwójki dzieci, ale dla czteroosobowej rodziny. Podejmę  analizę z produktami, które sami wyhodowaliśmy, a także z uwzględnieniem zakupów w sklepie.

Najpierw analiza ilościowa obiadu. 

Dorosły człowiek zjada około 200 g ziemniaków lub 60 g kaszy, makaronu lub ryżu (liczę suche), 150 g mięsa (liczę surowe, bo takie obrabiam), no i warzywa 100 do 200 g, w zależności od apetytu

Dzieci, jak to dzieci, raz jedzą jak dorośli, innym razem niemal wcale nie są głodne. Myślę, że na dwoje dzieci mogę policzyć 300 g ziemniaków (lub 45g makaronu, kaszy lub ryżu) i 200 g mięsa i 150 g warzyw. 

Zatem, aby zrobić drugie danie, potrzebuję łącznie 500 g mięsa, 700 g ziemniaków (lub 165 g kaszy, makaronu lub ryżu) i do 500 g warzyw. Potrzebuje jeszcze smalcu, oleju, ziół, przypraw. Licząc ilość dodatków i ich cenę, myślę, że dla naszej czwórki wystarczy doliczyć 1 zł. Na energię elektryczną, czy gazu doliczę 2 zł (tyle wychodzi mi dzienne zużycie gazu, jednak wraz ze śniadaniami i kolacjami i wielokrotnym gotowaniem wody na herbatę, więc policzone na wyrost).


To ruszam na zakupy. To znaczy otwieram blixa i sprawdzam, co jest w korzystnej ofercie cenowej. Dla Was gotowe screeny.


Ziemniaki w Biedronce po 1,50 zł. Jest to atrakcyjna cena, od razu radziłabym zrobić większy zapas.

Indyk, czy perliczka po 30 zł za kg - w przypadku perliczki taką porcje jedliśmy 3 dni (perliczki są wyjątkowo mięsne, a mięso bardzo syte), ale ogólnie policzmy taką porcje na dwa dni.
Filet z piersi kurczaka kosztuje 16 zł/kg i też wystarczy jako obiad na dwa dni dla 4 osób. 
Dorzućmy jeszcze warzywa. Najlepiej mieć swoje 😜, jednak wrzucę tutaj coś, co moja rodzina bardzo lubi - warzywa na patelnię. Obecnie w Delikatesach Centrum możemy je kupić za 5 zł. Opakowanie zawiera 450g warzyw - w sam raz dla całej rodziny. 
Liczymy zatem nasze wydatki.
Ziemniaki 1,25 zł
Mięso w dwóch wersjach 
Za 15 zł
Lub 8 zł
No i warzywa 5 zł
Plus 3 zł ewentualne tłuszcze i koszt energii.

Mam problem z policzeniem zup, ponieważ wszelkie wsady do zup po prostu mam i ich nie kupuję, stąd moje zupy, to cena zużytej energii, która już została policzona. Mnóstwo zup mam już w słoikach, zrobionych latem.

Podsumowanie cen drugiego dania.
Wersja droższa to 24,25 zł
Wersja tańsza to 17,25 zł.
To koszt drugiego dania dla całej rodziny. Wychodzi na to, że porządny wartościowy obiad dla 4 osób jesteśmy w stanie zjeść w kwocie niższej niż cena dwóch szkolnych obiadów.
W szkole nie każdego dnia dzieci otrzymują mięso. Dzisiaj jedliśmy omlet z owocami i jogurtem. 
W mojej rodzinie mleko i jaja i znaczna część owoców jest darmowa - wymieniona lub samodzielnie wyhodowana. Ale spróbuję policzyć to dla Was.

300ml mleka, 300 g mąki, 3 jaja, 100ml oleju, 600 g owoców, 50 ml jogurtu.

Mleko mam, jak już pisałam raz w tygodniu wymieniam 10 jaj na 5 litrów mleka. Dla Was przeszukałam gazetki i wg powyzszego potrzebujemy mleka za około 1 zł.

Mąki kupiłam w dużym zapasie, gdy kosztowała jeszcze po 1,39, ale śledziłam temat przed świętami. Mamy mąkę po 2,40 zł, zatem potrzebujemy jej za około 80 groszy.


Olej, niestety bardzo drogi. Zużyłam dzisiaj 100 ml, czyli 1 zł.
3 jajka to około 3 zł.



Tutaj mamy maliny w ilości 400 g za 5 zł (ja mroziłam swoje z ogrodu i z lasu).

Wczoraj udało mi się kupić banany z przeceny po niecałe 3 zł za kg. Z tego banany zużyte do obiadu to cena 1 zł.

Ile kosztował omlet? 11,80zl, jogurt 50gr, plus 2 złote energia. To ok 14,30 zł, dla 4 osób. 

Teraz kiedy mogę powiedzieć, że mleko mam za darmo, sery twarogowe też, masło, jajka, owoce i warzywa w ogromnej ilości, koszty ugotowania obiadu dla całej rodziny zamykają się w kilku złotych. Ponadto znam wartość smakową i zdrowotna zrobionego posiłku. 

Dlatego zachęcam jeszcze raz do hodowania własnych owoców i warzyw, lub zbierania tego co sezonowe, ostatecznie do kupowania warzyw, kiedy są tanie, jak np buraków po 1,40 zł za kilogram i robienia sałatek do słoików, które ostatecznie wyniosą nas 2 zł za kilogram,a nie 20 zł za kg, jak na zdjęciu poniżej. Tu zostawiam link do przepisu na buraki w słoiku https://jestem-eco.blogspot.com/2022/11/buraki-przepisy.html?m=1

Powodzenia. Uszy do góry. Zawsze też można gotować na dwa dni! 
























 


środa, 21 grudnia 2022

Kurs haftu

 Znów nadarzyła się okazja, by czegoś się nauczyć. Tak, jak nauczyłam się wykonywania gorsetu, co opisałam tutaj

https://jestem-eco.blogspot.com/2022/11/3600-pln-w-kieszni.html

tak postanowiłam skorzystać z bezpłatnego kursu haftu białego. Przecież od przybytku głowa nie boli.

Nasza wykładowczyni była wspaniała, a i z kursantkami było miło. 

Haft biały jest trudny i zdecydowanie, jeśli ktoś nie próbował zmierzyć się z maszyną do szycia, nie do wykonania.

Początki nie są zachwycające. Pozostało ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć.
Może ktoś chce spróbować. Wycinamy dziurkę. Obszywany ją, jednak to nie maszyna ma wykonać zygzak, a my !! 


A to jeden z przykładowych wzorów, jaki można wykonać.

Już wiecie, że niepotrzebny mi telewizor?


poniedziałek, 19 grudnia 2022

Weki

 W tym roku po raz pierwszy zdecydowałam się na zakup słoików typu Weck. 

Zawsze oszczędna myłam i wyparzałam używane słoiki, podrzucane przez znajomych. I robię tak dalej. Do soków, dżemów. Jednak zdecydowałam, że do mięs doinwestuję zakupem słoików Weck. 

Zdarzało się, że po czasie słoiki z zakrętkami twist off puszczały (mimo tyndalizacji i zassania i przechowywania w lodówce). Były to sporadyczne sytuacje. W trosce o zdrowie, jak i nie marnowanie towaru oraz wygodę zdecydowałam się na ten krok.

Zdecydowałam się na słoiki o pojemności 580 ml rozszerzane do góry. 

Pojemność 580 ml, pozwala na zabezpieczenie porcji obiadowej dla 4 osób. 

A słoik rozszerzany do góry ułatwia wyciąganie potrawy, szczególnie jeśli ta jest w formie galarety, którą chcemy zachować. Takie słoiki są niezbędne jeśli zdecydujemy się na pieczenie w nim chleba (taki chleb można zapasteryzować i przechowywać naprawdę długo).

Co wyjątkowego jest w słoikach Weck? Już tłumaczę. Szklaną pokrywkę od słoika oddziela gumowa uszczelka. Pokrywa jest przymocowana do słoików za pomocą metalowych elastycznych klipsów. W czasie pasteryzacji w słoikach z zakrętkami twist off zbiera się powietrze i zakrętki są wypchane do góry. Taka zakrętkę należy minimalne poluzować, to powoduje uwolnienie zbędnego powietrza, następnie porządnie zakręcić i sprawdzić, czy jest szczelna. 

W słoikach Weck denko słoika pozwala na samoczynne uwolnienie powietrza i samozassanie. To świetne rozwiązanie. 

Warto spróbować. Być może u kogoś w domu takie słoiki zwyczajnie spoczywają gdzieś na strychu.




Obecnie takie słoiki z mięsem na obiad i do kanapek ratują mi życie, ponieważ mocno się pochorowałam i nie mam sił wstać z łóżka.




niedziela, 4 grudnia 2022

Kaczka

 Kaczkę bardzo łatwo wyhodować. Są to zwierzęta które podobnie, jak gęsi pasą się, a przede wszystkim uwielbiają zjadać ślimaki. Jeśli ktoś ma ślimaczy problem w ogrodzie, polecam kaczki. Potrafią zjadać ślimaki wraz z skorupkami.

Tutaj kaczki wraz z gąskami.


Mając kwoki (czasem nawet 6 w jednym czasie) podrzucaliśmy im jajka kaczek. Pisklęta wykluwają się o tydzień później niż w przypadku piskląt kurzych - po 28 dniach.

Kwoka wraz ze świeżo wyklutymi pisklętami kaczki.

Trochę jej ciężko, bo potomstwo nie grzebało w ziemi, ale kąpało się we wszystkim co mokre (także w mleku). Ptaki wodne już tak mają.
Tu natomiast kolejna kwoka z biegusami indyjskimi, czyli kaczkami butelkowymi. Nazwę zawdzięczają swojej sylwetce - stoją pionowo, przez co przypominają butelkę. Te kaczki są mniejsze od pozostałych, ale mają mało kości i dużo mięsa.

Kaczogęś inaczej Mularda to hybryda dwóch gatunków kaczek. Można powiedzieć że to kaczka mięsna, odpowiednik brojlerów.

Kaczki są duże, tłuste i posiadają dużo mięsa.

Kaczka Mularda ledwie zmieściła się w moim największym gąsiorze. Można wizualnie porównać z kaczka w mniejszym garnku rzymskim, zdjęcie poniżej.

A powyżej kaczka upieczona dzisiaj. Przepraszam trochę uszkodziłam skórkę w czasie przewracania. 

Kaczkę pieczemy około 3 h. Najpierw krótko na 220 stopni potem na 175 przez 2 godziny i 50 minut na 80 stopni. Wtedy kaczka jest miękka, wilgotna i krucha.
 
Dzisiejszy obiad, w całości wszystko z własnej hodowli. 

Zawsze po obiedzie na tuszce zostaje jeszcze sporo mięsa. Obieram to mięso, dodaję kilka jabłek i odrobinę tłuszczu i mielę, następnego dnia robię pierogi. Tłuszczyk z garnka służy do polania pierogów. Ma aromatyczny, ziołowy smak.
Tak więc z jednej kaczki mam zawsze dwa obiady. Z obciętych skrzydeł i szyi robię rosół też na dwa dni.

Smacznego!








piątek, 2 grudnia 2022

Garnki rzymskie - moje skarby

 Garnki rzymskie, w moim przekonaniu są najlepszymi garnkami przeznaczonymi do do pieczenia. Nie ma nic lepszego! 

Garnek rzymski to gliniane naczynie, które nie jest szkliwione. Przed rozpoczęciem pieczenia należy garnek i jego pokrywę na pół godziny namoczyć. Następnie wodę usunąć (oczywiście nie zmarnować) i rozpocząć pieczenie od włożenia produktu do zimnego pieca ( inaczej garnek pęknie.

Dlaczego uważam, że to najlepszy garnek? W trakcie pieczenia, zebrana przez garnek wilgoć jest poddawana do wnętrza garnka, co sprawia, że potrawa jest krucha i wilgotna. Ciężko w tym garnku cokolwiek przypalić.

Oto moje garnki. 

W garnkach rzymskich przyrządzam mięso, gołąbki, ziemniaki, inne warzywa oraz piekę chleb.
Tutaj za jednym razem w piekarniku zmieściłam mięso na obiad i chleb.

Chleb z garnka rzymskiego jest wilgotny.

Garnek rzymski nie może być myty płynem do naczyń, a jedynie szczotka i wodą, gdyż mógłby się wchłonąć i zmienić smak potraw.  Osobiście szoruje garnek drucianką.
Jedyną wadą jest wizualne zużycie. W czasie użytkowania garnek ciemnieje, jednak nigdy nie wpływa to na jakość potraw!

Dzisiaj przypadkiem przeglądając gazetki trafiłam na garnek rzymski w dobrej cenie. Gorąco polecam dowolny garnek z pokrywą (to ważne). Mam kilka różnych i jestem bardzo zadowolona.



środa, 30 listopada 2022

Baranina

 Nasi znajomi (Ania i Józek) mieli trzy barany, które służyły jako ekologiczne kosiarki. My podzieliliśmy się z Nimi naszymi ekologicznymi kosiarkami - kaczką, królikami i gęsią (te dwa ostatnie w postaci pasztetu).



Baranina. Właściwe młodziutki baranek wymagał sporo pracy. 

Najpierw usuwamy cały łój. Łój barani niszczy smak baraniny! Jest to praca długa i wymagająca, ale bardzo istotna.


Mięso w miarę możliwości oczyszczamy także z błon. 
Mięso kroimy i marynujemy.
Jak marynujemy? 
Podstawową przyprawą dla baraniny jest czosnek. 
Ponadto oczywiście sól, oliwa z oliwek, zioła prowansalskie (w jednej z misek), miętę (w drugiej), papryka słodka i wędzona (według uznania). Takie zaprawione zestawy mogą stać w lodówce 2-3 dni.  
Potem przystępujemy do dalszych działań.
Mięso z karczku i łopatki zmieliłam. Część poszła na kotlety mielone, a drugą zamroziłam.  Taka porcja świetnie nadaje się na kotlety mielone, lasagne, czy spagetti.

Znaczną część postanowiłam wsadzić w słoiki i w formie gulaszu tyndalizować.

Natomiast combry i części pieczeniowe upiekłam. Zapakuję je próżniowo i zamrożę. Będę mieć kilka gotowych obiadów.
Podobnie z szaszłykami, do których dałam ostatnie papryki z naszej szklarni.
Aby zaoszczędzić oczywiście pieczenie i tyndalizacja odbywała się z pomocą naszej westfalki.
No i partia gotowa do pakowania. Mięso wyszło fantastycznie!

Lubię mrozić przyprawione mięsa, bo w czasie rozmrażania, zyskuje ono dodatkowy aromat. 
Natomiast decyzja o gotowym upieczonym, pozwala na spokój umysłu, gdy coś trudnego się przytrafi. Po prostu zawsze można gotowy obiad wyjąć i odgrzać. 
Dania tyndalizowane są dobre zarówno na obiad, jak i na kanapkę. Istotne jest to, że te dania mogą przetrwać poza zamrażarką.

Smacznego!












sobota, 26 listopada 2022

Czy cerowanie jest niemodne?

 Moja mama mówiła, że ubranie może być połatane, ale ma być czyste. I ten nawyk idzie ze mną przez całe życie. 

Poznałam kiedyś Panią Jadzie, które cerowała skarpety po swoim synu i wieszała na kontenerze. Mówiła, że te skarpety są zabierane przez bezdomnych. A tak łatwo byłoby wyrzucić.

Pamiętam też poniższy wierszyk, który opowiadała mi pewna starsza Pani, która była częstym gościem w naszym domu. Pani Januszewska. Moja pierwsza nauczycielka szycia i haftu.


Stanisław Jachowicz

Zaradź złemu zawczasu


"Zaszyj dziurkę, póki mała"-

mama Zosię przestrzegała.

Ale Zosia niezbyt skora,

odwlekała do wieczora.

Z dziurki dziura się zrobiła.

A choć Zosia i zaszyła,

popsuła się suknia cała.

Źle, że matki nie słuchała.


Ile uratowanych spodni, dziecięcych ubranek, skarpet, kurtek, rękawiczek, koszulek, serwetek, poszew i poszewek, przescieradeł i sama nie wiem czego. Wystarczy chcieć. Znaleźć pomysł w internecie na sposób zacerowania. Jest ich mnóstwo od zwykłego zszycia, przez różne wzorki, aż po naszycie czy nawet naprasowanie łaty. 

Czasem ciężko dostać nić w odpowiednim kolorze, albo bez sensu jechać ją kupić, gdy potrzebujemy jej 50 cm. Wtedy trzeba kombinować, aby szyć tak, żeby nici widać nie było. 

Dzisiaj miałam dzień przy igłę i nitce. 





W przypadku rękawiczek niestety wszystkie nici zbyt odbijały, ale rękawiczki uratowane. 30-50 zł zaoszczędzone, bo nie trzeba kupić nowych 

Po praniu pojawiła się dziura w spodniach, może coś je zahaczyło 

Pęknięcie uratowane, szczególnie, że powstało w niewidocznym miejscu.
Znów uratowane spodnie, nie wymagają niepotrzebnych zakupów.

Tu rozpruł się szew w widocznym miejscu i trzeba się postarać.

Spodnie uratowane, 50 zł w kieszeni.



czwartek, 24 listopada 2022

Pierogi

 Pierogi towarzyszą mi od wczesnego dzieciństwa. W dużych ilościach robiła je moja mama. I robię je ja i moje dzieci.

Ciasto wykonuję z mąki, gorącej wody (to ważne, bo ciasto jest idealne, co ciężko osiągnąć, przy letniej czy chłodnej wodzie), jajka i 2 łyżek oleju (przyznam że łyżka smalcu gęsiego jest o niebo lepszą sprawą, a ciasto nabiera wyjątkowej delikatności)

Mąki daję około 500 g i w robocie kuchennym mieszam z jajkiem, następnie daję wodę - tyle ile ciasto zabierze i olej.. Nie umiem tego określić ilościowo, bo każda mąką jest inna, a i jajka różnej wielkości. Po prostu mieszam składniki tak, aby ciasto nie kleiło się po garnku, a nie było twarde, tylko puszyste. Lepiej więcej podsypywać mąką stolnicę, niż zrobić kamień. 

Ciasto wałkujemy na posypanej mąką stolnicy, ostatecznie blacie i wycinamy szklanką kółka. Trzeba uważać z dociskiem, aby szklanką nie pękła (zdarzyło się to mojej mamie, skończyło 8 szwami). Wybieramy skrawki i jeśli nie ma na nich dużo mąki, możemy zrobić z nich kolejne pierogi (jeśli będą mączne, wyjdą zbyt twarde). No i napełniamy kółeczko farszem i lepimy. Można ręcznie, a niektórzy mają do tego specjalne maszynki. 

Pierogi są smaczne, lekkie i można je mrozić. Stąd także nadają się na dania na już!


Mogą być robione na słodko z owocami, z mięsem zarówno gotowanym, jak i pieczonym (ważne żeby mięso było kleiste) oraz moje ulubione ukraińskie (ruskie).

Piegi z owocami, najczęściej napełniam małymi truskawkami, jagodami lub jabłkami. Czasem robię mieszankę jabłkowo jagodową. W moim przekonaniu pozostałe owoce nie nadają się do tego celu. Ale jeśli ktoś ma jakiś pomysł, chętnie przeczytam coś w komentarzu.






Pierogi z mięsem najczęściej robię z kaczki lub z gęsi. Zawsze po upieczeniu na tuszce zostaje sporo mięsa. Obieram je, dodaje nadziane wewnątrz tuszki jabłko, czasem jeszcze dla konsystencji trochę sosu (galarety) który pod mięsem się wytworzył następnie mielę. Wstawiam na pół godziny do lodówki, aby łatwiej było formować kulki i do dzieła.


Pierogi ruskie to ziemniaki i twaróg (wolę gdy jest starszy), najlepiej w proporcji około 2 do 1 (mniej twarogu), zeszklona delikatnie cebulka, majeranek, sól i pieprz. 

Robię też pierogi z kapustą i kapustą i grzybami. 

Mrożę pierogi na tackach i pakuje w woreczki strunowe. Ważne jest, aby opisać z czym są, bo kiedyś ugotowałam ruskie do barszczu czerwonego 😂.







Zupa potrzebna natychmiast

 Są takie dni, kiedy zwyczajnie nie mamy czasu, by coś ugotować. Coś ciepłego jest potrzebne natychmiast. Tak jest u mnie w ostatnich dniach. Od tego mam swoje wcześniej zrobione zapasy.

Gdy gotowaliśmy króliki na pasztet, wytworzył się rosół. On nie mógł się zmarnować. Na części zrobiłam zupę ziemniaczaną na następne 2 dni. Pozostałe 10 litrów zalałam gorące do wyparzonych słoików. Gdy zaciągnęły pokrywki, wstawiłam je do lodówki z napisaną datą. Taka pasteryzowane zupa może stać długo. kilka miesięcy. Po otwarciu słoika, zawsze zupę oceniam pod względem zapachowym i próbuje jej smaku. Jeszcze nie miałam sytuacji, aby zupa się zepsuła.

Wczoraj wyciągnęłam moj przecier pomidorowy paprykowym z ziołami prowansalskimi i rosół z królika.


Dwie zupy łączymy. Gotujemy i zabielany. Ewentualnie doprawiamy do smaku. W drugim garnku ugotowałam ususzony, robiony przeze mnie makaron.
Warto poświęcić jakiś dzień na zrobienie przetworów, by później móc z nich długo korzystać. Zrobienie zupy na obiad zajęło mi kwadrans.

Oczywiście tak można zabezpieczyć różne zupy, np ogórkową, czy kalafiorową. 
Jeśli chodzi o barszcz lepiej go zamrozić, ponieważ pasteryzacja zniszczy jego kolor.



środa, 23 listopada 2022

Mleko, sery, jogurt i inne.

 Przez lata nasi rodzice posiadali krowy. Mleko było zawsze. Podobnie wszystkie jego przetwory. Od pewnego czasu to się niestety zmieniło. 

Ale mleko jest dalej. Jak? W każdy piątek robimy wymianę. Z naszego domu wychodzi 10 dużych jaj, a przychodzi 5 litrów mleka. 

Mleko stoi sobie w ciepłej kuchni 2 dni. Następnie zbieram z niego śmietanę i ubijam w robocie kuchennym lub mikserem (dawniej ubijaliśmy w słoiku) i robię masło. Mam go zwykle 180-240 g. 125 g pakuje i mrożę, nadwyżkę zużywam na bieżąco. Mrożę 125, po to aby masło nie jełczało oraz mam gotową porcję masła na czas robienia miasta drożdżowego, bo dokładnie taka porcja jest mi potrzebna. Moje przepisy na inne ciasta również zawierają taka ilość masła lub ich wielokrotność. Ilość bierze swoje miejsce ze starych przepisów, kiedy to kostki masła były pakowane po 250g.

Masła w ogóle nie kupuję.

 




Oddziela mi się także maślanka, która dodawana jest do zup lub naleśników czy placków, albo robię z niej koktajl. Maślanki też nie kupuję.


Zsiadłe mleko wykorzystuje do jedzenia wraz z ziemniakami i sadzonymi jajami, lub z prażoną kaszą. To moje ulubione dania. 

Zsiadłe mleko w połączeniu ze świeżymi lub mrożonymi owocami daje świetny koktajl. Trzeba oczywiście wszystko ubić i dodać ewentualnie cukru lub miodu - jeśli owoce są kwaśne.

Niezużyte zsiadłe mleko ogrzewam i robię twaróg. Zużywam go na bieżąco. A nadwyżki pakuję próżniowo i mrożę. Mrożony twaróg zmienia nieco wygląd, ale po rozmrożeniu twaróg wraca do tego pierwotnego i nie zmienia smaku, więc warto. 

Zsiadłe mleko ogrzewamy bardzo delikatnie. Z mleka musi wyraźnie wytrącić się twaróg i serwatka, jednak nie może być zbyt gorące, gdyż ser będzie suchy.
Odcedzony ser musi odczekać swoje, aby cała możliwa serwatka się z niego wydostała. Po prostu czeka sobie na sitku lub powieszony w gazie kilka godzin, nawet całą noc. 
Serwatka ze względu na swój kwaskowy smak, jest bardzo dobrym dodatkiem do barszczu białego lub czerwonego lub żurku. Nadwyżki serwatki stanowią witaminowy napój dla naszych zwierząt.
Tu po wszystkim mamy piękny smaczny twaróg.

Twarogu także nie kupuję! 
Zawsze mam jakiś zapas zamrożonego. Wystarczy wieczorem wyjąć z zamrażarki, zamiast biec do sklepu, aby mieć coś na śniadanie.

Jogurt. Także jest łatwy do wykonania. Moim zdaniem najlepiej zakupić jednorazowo bakterie jogurtu L+. I postępować według wskazówek.

No i został jeszcze ser podpuszczkowy a'la oscypek (prawdziwy oscypek musi zawierać minimum 60 procent mleka owczego, ale tan krowi czy kozi nie ustępuje mu smakiem). Ten jest ulubionym serem moich bliskich. Podpuszczkę dodaje się do słodkiego (świeżego) mleka i czeka na jego ścięcie. Następnie mieszamy (kroimy nożem w garnku w średnią kostkę), całość podgrzewamy, odcedzamy, wyciskamy serwatkę, parzymy w temperaturze 70 stopni i otrzymujemy ser typu sałatkowego, jeśli mamy wędzarnie lub grilla możemy go uwędzić.

Wyparzony ser możemy już zużywać.

 
Wędzenie może odbywać się bardzo prymitywnie. Ruszt grupa zawsze musi być umyty i wyparzony. Na wędzenie nadaje się np. olcha, której mamy pod dostatkiem. Do wędzenia używamy drewna pozbawionego kory (kora wchłania wszystkie zanieczyszczenia)



Dla chcącego nic trudnego.



 Smacznego!