Staram się.... Bardzo się staram i wkładam we wszystko mnóstwo serca i cierpliwości. Jednak mimo wszystko muszę stawić czoła przeciwnościom.
Co się nie udaje tak, jakbym chciała.
Muszę poświęcać więcej czasu na zbieranie malin, bo zjadają je osy. Jest ich u nas plaga i są rozdrażnione. Owoce zbieram rano i po południu. Maliny szybko dojrzewają. Ale osy nadjadają malinę, po czym przenoszą się do kolejnej. Co powoduje spore zniszczenia.
Podobnie jest z agrestem. Siatki ochronne na krzaki ochroniły owoce przed ptakami, ale osy ścigają się ze mną.
No i ślimaki. O ile udawało mi się przez dłuższy czas pokonać je cynamonem. I było to odstraszanie. To ilość opadów zdecydowała, że musiałabym mieć taczkę cynamonu, by nadążać uzupełniać ten wymyty.
Ślimaki zjadły mi sporą część sadzonek ogórków, patisonów i dyni. Jestem rozżalona. Gdyby chociaż zjadły sobie jakiegoś liścia, ale odgryzają roślinę przy ziemi, albo zżerają świeży kiełek.
Musiałam wkroczyć z ręcznym zbieraniem.
Nasze kaczki uwielbiają wyjadać ślimaki, ale nie wszędzie mam odpowiednio zabezpieczony teren, tak, żeby się im nic nie stało.
Tak więc życie też ma swoje upadki i trudności, ale się nie poddajemy. Mimo wszystko wolę wytworzyć jedzenie, niż kupić.
Komentarze