Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2022

Baranina

 Nasi znajomi (Ania i Józek) mieli trzy barany, które służyły jako ekologiczne kosiarki. My podzieliliśmy się z Nimi naszymi ekologicznymi kosiarkami - kaczką, królikami i gęsią (te dwa ostatnie w postaci pasztetu). Baranina. Właściwe młodziutki baranek wymagał sporo pracy.  Najpierw usuwamy cały łój. Łój barani niszczy smak baraniny! Jest to praca długa i wymagająca, ale bardzo istotna. Mięso w miarę możliwości oczyszczamy także z błon.  Mięso kroimy i marynujemy. Jak marynujemy?  Podstawową przyprawą dla baraniny jest czosnek.  Ponadto oczywiście sól, oliwa z oliwek, zioła prowansalskie (w jednej z misek), miętę (w drugiej), papryka słodka i wędzona (według uznania). Takie zaprawione zestawy mogą stać w lodówce 2-3 dni.   Potem przystępujemy do dalszych działań. Mięso z karczku i łopatki zmieliłam. Część poszła na kotlety mielone, a drugą zamroziłam.  Taka porcja świetnie nadaje się na kotlety mielone, lasagne, czy spagetti. Znaczną część postan...

Czy cerowanie jest niemodne?

 Moja mama mówiła, że ubranie może być połatane, ale ma być czyste. I ten nawyk idzie ze mną przez całe życie.  Poznałam kiedyś Panią Jadzie, które cerowała skarpety po swoim synu i wieszała na kontenerze. Mówiła, że te skarpety są zabierane przez bezdomnych. A tak łatwo byłoby wyrzucić. Pamiętam też poniższy wierszyk, który opowiadała mi pewna starsza Pani, która była częstym gościem w naszym domu. Pani Januszewska. Moja pierwsza nauczycielka szycia i haftu. Stanisław Jachowicz Zaradź złemu zawczasu "Zaszyj dziurkę, póki mała"- mama Zosię przestrzegała. Ale Zosia niezbyt skora, odwlekała do wieczora. Z dziurki dziura się zrobiła. A choć Zosia i zaszyła, popsuła się suknia cała. Źle, że matki nie słuchała. Ile uratowanych spodni, dziecięcych ubranek, skarpet, kurtek, rękawiczek, koszulek, serwetek, poszew i poszewek, przescieradeł i sama nie wiem czego. Wystarczy chcieć. Znaleźć pomysł w internecie na sposób zacerowania. Jest ich mnóstwo od zwykłego zszycia, przez różne wzork...

Pierogi

 Pierogi towarzyszą mi od wczesnego dzieciństwa. W dużych ilościach robiła je moja mama. I robię je ja i moje dzieci. Ciasto wykonuję z mąki, gorącej wody (to ważne, bo ciasto jest idealne, co ciężko osiągnąć, przy letniej czy chłodnej wodzie), jajka i 2 łyżek oleju (przyznam że łyżka smalcu gęsiego jest o niebo lepszą sprawą, a ciasto nabiera wyjątkowej delikatności) Mąki daję około 500 g i w robocie kuchennym mieszam z jajkiem, następnie daję wodę - tyle ile ciasto zabierze i olej.. Nie umiem tego określić ilościowo, bo każda mąką jest inna, a i jajka różnej wielkości. Po prostu mieszam składniki tak, aby ciasto nie kleiło się po garnku, a nie było twarde, tylko puszyste. Lepiej więcej podsypywać mąką stolnicę, niż zrobić kamień.  Ciasto wałkujemy na posypanej mąką stolnicy, ostatecznie blacie i wycinamy szklanką kółka. Trzeba uważać z dociskiem, aby szklanką nie pękła (zdarzyło się to mojej mamie, skończyło 8 szwami). Wybieramy skrawki i jeśli nie ma na nich dużo mąki, może...

Zupa potrzebna natychmiast

 Są takie dni, kiedy zwyczajnie nie mamy czasu, by coś ugotować. Coś ciepłego jest potrzebne natychmiast. Tak jest u mnie w ostatnich dniach. Od tego mam swoje wcześniej zrobione zapasy. Gdy gotowaliśmy króliki na pasztet, wytworzył się rosół. On nie mógł się zmarnować. Na części zrobiłam zupę ziemniaczaną na następne 2 dni. Pozostałe 10 litrów zalałam gorące do wyparzonych słoików. Gdy zaciągnęły pokrywki, wstawiłam je do lodówki z napisaną datą. Taka pasteryzowane zupa może stać długo. kilka miesięcy. Po otwarciu słoika, zawsze zupę oceniam pod względem zapachowym i próbuje jej smaku. Jeszcze nie miałam sytuacji, aby zupa się zepsuła. Wczoraj wyciągnęłam moj przecier pomidorowy paprykowym z ziołami prowansalskimi i rosół z królika. Dwie zupy łączymy. Gotujemy i zabielany. Ewentualnie doprawiamy do smaku. W drugim garnku ugotowałam ususzony, robiony przeze mnie makaron. Warto poświęcić jakiś dzień na zrobienie przetworów, by później móc z nich długo korzystać. Zrobienie zupy na ob...

Mleko, sery, jogurt i inne.

 Przez lata nasi rodzice posiadali krowy. Mleko było zawsze. Podobnie wszystkie jego przetwory. Od pewnego czasu to się niestety zmieniło.  Ale mleko jest dalej. Jak? W każdy piątek robimy wymianę. Z naszego domu wychodzi 10 dużych jaj, a przychodzi 5 litrów mleka.  Mleko stoi sobie w ciepłej kuchni 2 dni. Następnie zbieram z niego śmietanę i ubijam w robocie kuchennym lub mikserem (dawniej ubijaliśmy w słoiku) i robię masło. Mam go zwykle 180-240 g. 125 g pakuje i mrożę, nadwyżkę zużywam na bieżąco. Mrożę 125, po to aby masło nie jełczało oraz mam gotową porcję masła na czas robienia miasta drożdżowego, bo dokładnie taka porcja jest mi potrzebna. Moje przepisy na inne ciasta również zawierają taka ilość masła lub ich wielokrotność. Ilość bierze swoje miejsce ze starych przepisów, kiedy to kostki masła były pakowane po 250g. Masła w ogóle nie kupuję.   Oddziela mi się także maślanka, która dodawana jest do zup lub naleśników czy placków, albo robię z niej koktajl. Ma...

Panele fotowoltaiczne

Panele fotowoltaiczne założyliśmy jeszcze korzystając ze starych warunków rocznego rozliczenia. Kiedy zakładaliśmy je, mnóstwo osób pytało "kiedy ci się to zwróci". I to jest dosyć ciekawe. Dlaczego? Dlatego, że jak już wspominałam we wpisach wcześniejszych choćby tym ( https://jestem-eco.blogspot.com/2019/11/budowa-domu-systemem-gospodarczym.html?m=1 ), mamy zwyczaj odkładania pieniędzy, których nie poświęciliśmy na palenie papierosów. Dla przypomnienia. Obydwoje z mężem odkładamy po 10 zł dziennie, inni kupują papierosy i te pieniądze tracą, zdrowie też, a my odkładamy na inwestycje, tak, jakbyśmy je przetracili paląc. 10 zł dziennie od każdego z małżonków daje miesięcznie 600 zł, rocznie 7200 zł, w ciągu 3 lat 21600 zł. Nasze panele, po dotacji kosztowały 21000, czyli 3 lata niepalenia papierosów. To tak, jakbyśmy poprzez niepalenie otrzymali je za darmo.  Teraz przeanalizujmy uzysk 1,5 roku. Otrzymaliśmy 9140 kWh. Licząc obecna cenę 1 kWh energii czyli 0,77 zł daje kwotę ...

Pasztet domowy

 Bardzo lubimy wszelkie przetwory domowe. Pasztet, to ulubiony dodatek na kanapkę naszych dzieci.  To ostatni wyrób. Pasztet pieczony zdążył zniknąć, nim zrobiłam zdjęcie.  Pasztety pieczone są pakowane próżniowo i mrożone. Ten w słoikach poddaje tyndalizacji. Robimy pasztety z mięsa królików i dodatku wątróbek i serc gęsi i pozostałego drobiu. Hodowane przez nas zwierzęta dostarczają mięsa, z którego robimy zapas pasztetu na cały rok. Mnożymy króliki w dwóch turach. I w dwóch turach wykonujemy pasztety. Wątróbki i serca zbieramy każdorazowo przy uboju drobiu i mrozimy. Potrzebę ilości wyciągamy, gdy zajdzie potrzeba. Mięso dzielimy, gotujemy z warzywami. Oczywiście, nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła tego na piecu. Mięso zmieściło się w 5 garnkach. Gotowanie tego na gazie jest dla mnie mało ekonomiczne, a przy okazji gotowania ogrzałam dom. I w szabaśniku upiekłam kaczkę na obiad. Obieramy mięso z kości. Wątróbki parzymy. Dodajemy także parzony boczek. Wszystko mielimy...

Smalec domowej roboty

 Hodujemy gęsi, kaczki, kury, perliczki, indyki i króliki. Każde to zwierzę daje smalec. Taki smalec zużywam według ważnych dla mnie priorytetów. Smalec z gęsi Landes i Kubańskich to ten, który używam w czasie przeziębienia do smarowania pleców, klatki piersiowej, szyi czy stóp. Używam go także w czasie dużych mrozów do smarowania skóry twarzy i rąk. Tak w mojej miejscowości zabezpieczali się przed mrozem instruktorzy narciarstwa.  Smalec indyczy, kaczki czy królika jest super do podsmażania mięsa. Wystarczy łyżka smalcu. Jego wydajność jest ogromna. Smalec gęsi kołudzkich jest super do utopienia go z cebulką i ziołami. Używamy go na kanapki, ale czasem łyżeczka takiego smalcu ładuje zmieszana z ziemniakami. Uwielbiam ziemniaki okraszone w ten sposób z jajkiem i zsiadłym mlekiem.  Smalce różnią się od siebie kolorem i konsystencją - np króliczy jest wyraźnie rzadszy. Powyżej na zdjęciu od lewej smalec z gęsi Kołudzkiej, perliczki, indyka i ostatni z gęsi Landes.  A j...

Ostatnie zbiory z ogrodu i szklarni.

 To już ostatnie zbiory. Opad śniegu w tym roku mocno się opóźnił. Spacer w ogrodzie przyniósł jeszcze sporo owoców i warzyw.  Ostatnie dynie  Jeżyny, w tym roku udało mi się zebrać wszystko do ostatniego owoca. Topinambur. Napiszę jeszcze o nim. Ostatnie w tym roku miska malin. Niektóre krzaki dopiero zakwitły, niektóre mają pączki kwiatowe. Owoce bzu czarnego. Pierwszy raz zebrałam odmianę późną. Zrobię z nich sok. No i pomidory. Wystarczą do końca roku. No i pomidorki koktajlowe żółte. Są fajne do szkoły i do sałatek