Tak, można mieć bezpłatne korki. Jeśli się myśli i działa wspólnie, wiele można.
Zasady są proste. Zbieramy się w kilka rodzin do kupy i każdy z nas daje co może. Ja mogę dać matematykę i chemię. A moje sąsiadki np. język polski. W ten sposób ogarniamy dzieci hurtowo.
W mojej okolicy korki indywidualne to 120 zł matematyka, 80 zł angielski, 70 zł polski, chemia 80-120 zł. Tak więc działając trochę jak rodzice prowadzący edukację domową, zwyczajnie bierzemy się do życia i oszczędzania. Bez marudzenia, trzeba z siebie trochę wycisnąć.
O korkach piszę przez nadchodzące egzaminy. Ale realnie przeraża mnie fakt, że są dzieci w klasie córki, mające ponad 10 h korepetycji tygodniowo. I osobiście system edukacji jest mi nie po drodze, bo nauka nauką, a późniejsze ogarnięcie życia, wygląda inaczej.
Komentarze