Bez pośpiechu.
Matki ruszyły z prędkością światła, aby zakupić rzeczy z list przekazanych przez wychowawczynie klas.
Ja na spokojnie wróciłam do domu i sprawdziłam, co mam z ubiegłego roku, co można naprawić, co uzupełnić i co na serio kupić.
Tak więc okazało się, że potrzebuję jedynie pasteli suchych.
Niektóre rzeczy z ubiegłorocznej listy wciąż były nietknięte, np kredki świecowe i wyklejanki samoprzylepne.
Po przejrzeniu okładek na książki też do kupienia było tylko 5 sztuk. Z oprawiania zeszytów i ćwiczeń rezygnujemy.
Farby plakatowe były zużyte w 1/4, farby wodne użyte tylko raz. Bloki... Zużyte po 2 kartki. Kredki przecież mogą być krótsze. Nawet kleje były z ubiegłego roku. Bloki kolorowe mają po jednej kartce mniej.
To straszne marnotrawstwo.
Co ciekawe znalazłam w Nowym Targu ciekawy sklep, w którym można wiele rzeczy kupić na sztuki, nawet kredki, więc jeśli czegoś brakuje, wcale nie musimy kupować całego opakowania rzeczy.
Czy taka analiza ma sens. Patrząc na to, że wdałam 40 zł, zdecydowanie tak.
Poniżej wyprawka szkolna gotowa do kupienia. Nie zawiera np Pasteli, które kupiłam za 11 zł, więc wyprawka byłaby droższa. Podobnie, jeśli chodzi o pióro do pisania. Dziecko posługuje się nim drugi rok, bo zostało nauczone jak o nie dbać.
Komentarze