Jesień. Na terenie 3 województw trwa walka z powodzią. Ludzie tracą dobytki swojego życia. W takich chwilach jeszcze bardziej doceniam to, co mogę przenieść z ogrodu i zwyczajnie użyć. Szybka poranna wizyta w szklarni dała mi duże wiadro produktów.
Maleńkie marchewki dorzuciłam do barszczu, ogórki do słoika, większe do sałatki. Pomidory, które zaczynają łapać chociaż trochę koloru, zrywam z kawałkami gałązek, aby dojrzały poza krzakiem. Chce odciążyć krzaki, aby zdążyły z pozostałymi owocami.
To tylko trochę, tego co mamy. Wciąż owocują a właściwie się rozkręcają z owocowaniem maliny.
Komentarze