Edit: 21.08.2024.
Z ostatnich dwóch tygodni sprzedaliśmy 13kg puszek. Niestety cena skupu spadła, ale mamy 45 złotych i już mamy nowe puszki...
Dobrą sprawą jest jest fakt, że jest to czysty zysk. Mały, ale.... Policzmy choćby 13kg puszek miesięcznie. Czyli około pół kg dziennie. To 540 zł rocznie.
Co kupić jeśli chcemy zamienić puszki na złoto. Najlepiej wejść na stronę Goldtrader. Wtedy możemy znaleźć najtańsze opcje.
Tak więc na dzień dzisiejszy najtańsza 1g sztabka złota kosztuje 327 zł
A jeśli chodzi o monetę, możemy już za 479zl zakupić 1/20 uncji, czyli ponad 1,2g
____________________________________________
Coraz więcej artykułów dotyczy odzysku złota z elektroniki. No ale to nie jest dla przeciętnego zjadacza chleba. Tym zajmują się specjalne fabryki. Konieczne jest przeprowadzenie reakcji chemicznych.
.
Co zrobić by na śmieciach "się dorobić". Oczywiście to żart, ale zawsze lepiej mieć złoto, niż nie. Nawet mało. Dlaczego? Dlatego, że przenosimy wartość pieniądza w czasie. Dzisiaj zakupiony gram złota będzie miał taką samą wartość nabywczą za dziesiątki lat. Mamy na to wiele przykładów. Złota nie da się dodrukować.
Nasz cel, to zbieranie puszek i sprzedaż na złomie. Puszki zbieraliśmy zawsze. Na każdy spacer zabieramy plecak i worek na śmieci. A psa wyprowadza się codziennie. Mieszkając w mieście turystycznym w wakacje odsłania się brudna natura turystów. I zastanawiające jest to, że ludzie się nie wstydzą, że śmiecą. Natomiast czasem widzę pogardliwe zainteresowanie wobec zbieraczy butelek i puszek. Hm. Przecież to ludzie, którzy oczyszczają ziemię, sprzątając za kimś i w uczciwy sposób oszczędzają.
Tu nie trudno sprawdzić ile puszek wchodzi na 1 kg. Żeby łatwiej było liczyć, przyjmijmy że 50 puszek i że zbieramy je przez 300 dni w roku. Gdyby udało się zebrać 1 kg dziennie. To w skali roku mamy 300kg. U nas 1 kg puszek jest wyceniony na 6 zł. Możnaby uzyskać w ten sposób 1800 zł, czyli sztabkę o wadze 5 g. Przez 10 lat 50g. To więcej niż uncja. Możnaby do tego dokładać środki zaoszczędzone na rachunkach za wodę i w 10 lat byłyby 2 darmowe uncje.
Brzmi słabo, podobnie, jak oszczędzanie na paleniu. A jeśli powiem Ci, że przez ostatnie 20 lat zaoszczędziliśmy zbierając puszki i mamy 4 uncje złota? Brzmi inaczej prawda?
Ostatnio codziennie rano i wieczorem wychodzimy na szybki spacer, czasem połączony z grzybobraniem, czy zbieraniem malin. Zaczyna świtać. Zaraz zarobię focaccie. Ta będzie wyrastać, a my z mężem ruszymy poruszać się w ciszy poranka.
Każdego dnia natykamy się na dziesiątki puszek. Często, zanim ruszymy na więcej niż 50 m od domu, już mamy reklamówkę puszek. Mieszkamy obok przystanku i mamy krzaki osłaniające nas od niego.
Drugi duży rzut mąż ma obok miejsca pracy. Pracuje na nocną zmianę w turystyce i po nocy, przy bramie i w trawie obok willi, w której ma dyżur, znajduje mnóstwo puszek po piwie.
Wakacje, długie weekendy, ale także wszelkie imprezy, festyny, dni "tego i owego" odsłaniają kolejne miejsca nagromadzeń. Dużo znajduje się nad rzeką w okolicznych lasach i parkach.
No to ruszamy. Wczoraj nazbieraliśmy 62 puszki.
Dzisiaj... Napisze wieczorem. Spróbuję zrobić dokumentację fotograficzną, którą w ciągu dnia uzupełnię.
Jest 5.30. jestem już po truchcie i zbiorze.
Cztery puszki luzem, bo wrzuciłam je do ogrodu, zanim przeszłam 50m
O godzinie 8.20 mamy 53 puszki.
W lesie oddalonym o jakieś 400 m zostało jeszcze więcej, niż przynieśliśmy na powyższym zdjęciu.
Podliczę wszystkie sztuki po ostatnim dzisiejszym spacerze.
Prócz puszek, potknęłam się o kostkę granitową. Dołożyłam ją do naszego zestawu
Darmowej kostki brukowej
Wieczorem doszło jeszcze 11 puszek, które mąż uprzątnął sprzed bramy wjazdowej w pracy. Czyli łącznie ponad kilogram.
Turyści niektórzy jesteście okropni.
Edit: 20.08.2024
Potwierdzam zdanie powyższe.
Poszliśmy dozbierać ogrom puszek, który wczoraj został w lesie. Czegoś takiego nie było przed wakacjami. Wczoraj sprzątnęliśmy z tamtego miejsca ponad 40 puszek i zostało na oko drugie tyle. Przyszliśmy dzisiaj i jest 3 razy więcej. I wzięliśmy 60 puszek, które ledwo upchaliśmy w worki w naszych plecakach. I nie zebraliśmy nawet 1/3. Aż boję się podejść kilka metrów niżej w stronę rzeki.
Aż serce pęka. W miejscu, w którym wczoraj byliśmy i posprzątaliśmy, dzisiaj jest ogrom śmieci. Jest mi wyjątkowo przykro.
Zdenerwowanie nie pozwoliło mi stabilnie trzymać telefonu i zdjęcie jest niewyraźne..
Komentarze