Ta ostatnią nazwę lubię najbardziej, chociaż lokalna i mało znana. A czemu lubię. Zrobię o tym wpis. W swoim czasie.
Owoce w mojej okolicy nie jadane i nie sadzone, albo rzadko. Mój mąż w ogóle ich nie znał. Krzak zabrałam od wujka ze Śląska. Pięknie rośnie. Drugi dostałam z domu rodzinnego znajomego księdza (tak jak sadzonki orzechów). Karmione odpowiednio kompostem, ślicznie rośnie.
Tak jak malina owocuje dwa sezony.
Jest rośliną późno owocującą, dlatego sądzę ją od wschodu. Poranne słońce dogrzewa ją i przyspiesza rozwój. Kiedy słońce przechodzi na południe i częściowo ją zacienia, temperatura jest już wysoka i roślina bez pełnego słońca otrzymuje optymalne warunki do życia.
Krzaki maja po 4 m długości i są obsypane stopniowo dojrzewającymi owocami, więc każdego dnia możemy się nimi zajadać. Najczęściej jemy je prosto z krzaka lub dodajemy do ciast. Myślę, że pod kruszonką smakowałby świetnie.
Komentarze